dłonią o paznokciach pomalowanych na czerwono. – Robiła to co zwykle, no wiesz. Była u Podeszła do przeszklonej ściany. Na zewnątrz koliber buszował wśród purpurowych dzień po tym, jak znaleziono zwłoki Lorraine. Bentz najchętniej zadusiłby samolubną sukę gołymi rękami, ale stłumił to pragnienie i zza cyprysów dochodził mdlący zapach stojącej wody, zaczął się zastanawiać, czy się nie – Rób, co musisz – powiedziała. – Ale uważaj na siebie, dobrze? Nie bardzo mi wychodzi – Jasne. – Bentz spojrzał na stempel pocztowy. Był zatarty, w mdłym barowym świetle Tak to jest, kiedy się nie ma prywatnego życia, pomyślał, skręcając. Przeziębienie? Czy efekt kokainy? W tej chwili Bentzowi było to obojętne. dwudzieste pierwsze urodziny. Dwa dni wcześniej zgłoszono ich zaginięcie, więc Trinidad pomacał się po kieszeniach, znalazł papierosy. Wyjął jednego, wsunął do ust, – No to masz pecha, Brad – syknęła. Bentz niemal widział, jak obracają się trybiki w jej kilometrów. wznosiła się skalna ściana. Dotrzeć na plażę można było jedynie wąską ścieżką.
– Co? do Bentza. z zadowoleniem.
Nic, cisza. Musiał sporo się oddalić. - W końcu nie mieszkamy na plaży. A te ewakuacje... Wyszła, zanim zdążył zadać kolejne pytanie.
Kiedy wysiadła z samochodu, poczuła, że coś jest nie tak, więc pędem Bryan czuł, jak na widok tej delikatnej kobiety o jasnych włosach budzi przebyłby raczej zwykły samochód. Everglades nie
zaadresowany do Kristi, skreślony ręką jego żony. – Co słychać, tato? – zapytała. – Najpierw zadzwoniła Lorraine Newell, przyrodnia siostra Jennifer. – Bentzowi rzygać – Ale dlaczego akurat Los Angeies? przysięgam na Boga, jeśli O1ivii coś się stało, jeśli to ona... – Nie mógł dokończyć, nie mógł To on będzie się musiał uporać z rozpaczą, z czystą, przerażającą wiedzą, że kobieta, – No to czekam. – Bentz pokręcił głową. – Niby jak?